„Wróżka Julia”
15 marca, 2022Konkurs pt. „Legenda o wróżce Julii” rozstrzygnięty, czas opublikować legendy.
Przypominamy, że w kategorii powyżej 20 lat przyznano dwie pierwsze nagrody. Otrzymali je Teresa Czarnecka i Janusz Włodarczyk.
Dziś przedstawiamy legendę pani Teresy Czarneckiej.
„Wróżka Julia”
Wiem moja córciu, wiem, że Kraków to Twoje miasto, że tutaj czujesz się dobrze, ale chcę Ci opowiedzieć o Twoich przodkach, a raczej o kobiecie, która mieszkała w osadzie w IX w. na półwyspie jeziora Wedyjskiego (obecnie Wądół i Kościelne) warowny gród Pomorzan. Osada była początkiem miasta Lipiany.
Jedź dziecko do nich do Lipiańczyków, oni potrzebują Twojej pomocy, są to ludzie, którzy mają problemy, są zagubieni. Była II wojna, co prawda miasto nie zostało zburzone, jak Warszawa, ale wojna wyryła ślady w każdym sercu. Ty moje dziecko, jak Twoja wielokrotna prababka pomożesz tym ludziom. Twój dar jest im potrzebny, właśnie teraz.
Ja zostanę w Krakowie i tu będę pełnić swoją misję, aż do końca moich dni. Będziesz bardzo szczęśliwa, mimo że przez całe życie nikogo nie pokochasz. Dziecko, co ja mówię, przepraszam, to starość już.
Ty będziesz kochać wszystkich, mimo że będziesz sama. Lipianianie też Cię bardzo pokochają.
Nawet wtedy, gdy już twoje serce przestanie bić, nie zapomną o Tobie.
Będą Cię bardzo kochać, na zawsze.
Pamiętaj też, abyś, tak jak Twoja wielokrotna prababka nigdy nie wyznała, skąd przyszłaś i dlaczego chcesz ludziom pomagać.
– Mamo, opowiesz mi o wielokrotnej prababce z Lipian, zapytała piękna i młoda Julia.
– Dobrze córciu, może zacznę od tego, że ona również miała na imię Julia.
Milczała chwilę, jakby szukała czegoś w pamięci, jej oczy błyszczały , a Julia nalegała.
– Mamo, proszę!
Usłyszała jej nieco chropowaty głos.
– Opowiem Ci jedną historię bardzo piękną.
Mądrość Twojej wielokrotnie prababki i dar, który otrzymała, uratował niewinną dziewczynę od małżeństwa ze straszliwym rycerzem.
Nazywano go olbrzymem, trzymał on okolicznych mieszkańców w strachu. Ten rabuś i skąpiec posiadał wiele bezcennych skarbów. Wszystko to zawdzięczał bezlitosnemu traktowaniu ludzi i skąpstwu, na które chorował.
– Mamo, jak miała na imię ta dziewczyna?
– Inga, miała na imię Inga, odpowiedziała matka.
Mnie to i żal go jest – ciągnęła wywód, był tak brzydki, że nazywano go potworem. Jego wygląd straszył okoliczne dzieci, a i dorośli się go bali. Rzadko się zdarza, aby człowiek był tak szpetny. Może i dlatego był tak niedobry. Przecież wody jeziora Wedyjskiego nie kłamały, a i on przeglądał się czasem w jej lustrze, no choćby wtedy, gdy budował srebrny most dla swojej wybranki.
– Srebrny most? – zapytała mocno zdziwiona Julia.
– Tak córeńko, srebrny, to był wymysł Twojej wielokrotnie prababki. Kiedy potwór zobaczył piękna Ingę, oświadczył się dziewczynie, niestety jego brzydota i zły charakter wystraszyły dziewczynę. Była tak zmartwiona, że i żyć nie miała ochoty. Twoja wielokrotnie prababka, widząc to nieszczęście, podpowiedziała Indze.
– Zażądaj od skąpca srebrnego mostu. Niech go wybuduje w taki sposób, aby połączył zamek z wyspą, na której mieszkasz.
Niestety skąpiec zbudował ten most!
– Mamo, co się działo dalej, proszę mów, z niecierpliwością prosiła Julia.
– No cóż, Twoja wielokrotna prababka zawsze miała awaryjny plan. Tym razem również, wymyśliła rzut ciężkimi głazami do jeziora. Zwycięzca mógł zrezygnować z małżeństwa bez zemsty i uraz.
Twoja prababka stała się niewidoczna dla oka ludzkiego i mocą swojego umysłu przeniosła na drugi brzeg jeziora głaz, który rzuciła Inga. Potwór również rzucił głazem, ale on upadł o 100 metrów bliżej od głazu Ingi.
– Gdzie będę mieszkać, zapytała Julia?
– Jesteś dobrą wróżką i wiesz, że będziesz miała mieszkanie i bardzo je pokochasz.
– Myślę, że jestem gotowa mamo. Pojadę tam i będę pomagać ludziom. Nigdy nie odmówię wróżby. Mam jednak pewne opory , a dotyczą one samej wróżby. No bo cóż mam uczynić , w przypadku gdy karty powiedzą o złych rzeczach, przykrych i smutnych?
Na ulicy Szkolnej w Krakowie panowała cisza, zupełnie jak w małym pokoiku na poddaszu, gdzie naprzeciwko siebie, przy okrągłym stole siedziały dwie kobiety. Zapach kadzidła unosił się w powietrzu.
– To trudne, powiedziała matka i ciągnęła dalej. Będziesz wiedziała, my wróżki zawsze wiemy, w jaki sposób przekazać informację, aby ludzi pocieszyć, a nie martwic i co gorsze nie straszyć.
Czasami , gdy widzę w kartach cos okropnego i wiem, że nie mogę pomóc, mówię, znowu mnie karty nie słuchają. Dzisiaj wyjątkowo nie chcą ze mną pracować .Nie powiedziały nic, co mogłabym przekazać. Przykro mi.
Wieczór był parny, ale Julia Dżus postanowiła pójść nad jezioro i odszukać miejsce porażki olbrzyma. Gdy dotarła tam, usiadła i z ciekawością wpatrywała się w biały piasek.
– Srebrna Góra, a więc to tutaj moja prababciu pokonałaś olbrzyma.
Przeniosłaś głazy siłą umysłu, nie potrafię tego robić, być może teraz to ja potrzebuję twojej pomocy .Budynek, w którym mieszkam przy ul. Szkolnej, przeznaczony jest do rozbiórki.
Gdzie będę mieszkać? Cóż mogę wrócić do Krakowa, rozważała w sercu, ale kocham Lipiańczyków i tutaj pragnę zostać.
Przymknęła oczy i jak film wyświetliła się nazwa ulicy. To ul. Szkolna. Nie wyprowadzę się z tej ulicy, pomyślała. To bardzo dobrze.
To miejsce dla mnie, znowu zamknęła oczy.
Wielkie regały pojawiły się przed oczyma, a na nich książki. Wiedza spisana na kartach i zamknięta w kolorowych okładkach. Lubiła książki, zabierały ją w podróż wiedzy, fantazji i zabawy.
Biblioteka w Lipianach na ul. Szkolnej to fantastycznie. Ludzie potrzebują książek, wiedzy i piękna, które niesie za sobą czytanie.
Wizja odeszła, ale pozostała w jej sercu radość niezwykła. Biblioteka na ul. Szkolnej to jest Coś!
Zebrała jeszcze trochę ziół dla sąsiadki, która cierpiała na bezsenność i ruszyła w stronę miasta.
Nie wiadomo, co sprawiło, że wróciła nad jezioro. Pochyliła się, chcąc zerwać trochę tataraku i zobaczyła ją. Kruche, zgarbione i skurczone życie.
Tragiczna postać, Julia wyciągnęła rękę, aby to kruche i skrzywdzone życie podnieść.
Spojrzała w błękit jej oczu, w szklistym odbiciu chabrowej tęczówki zobaczyła rozpacz, ostrożnie ujęła jej dłoń i już wszystko wiedziała.
– Nie zabijaj tej istoty, powiedziała Julia. Pod sercem nosisz iskrę, która kiedyś będzie wspaniałym kompozytorem. Jego muzyka będzie znana na całym Świecie. Ja to widzę i widzę też, że będziesz szczęśliwa.
Julia przez chwilę pomyślała o mieście Lipiany, które, jak ta młoda dziewczyna było, kaleczone i niszczone przez wieki, przez koronę czeską, krzyżaków, husytów i wojnę trzydziestoletnią. Kiedy Polska wzięła Lipiany w swoje ramiona, miasto tak pięknie rozkwitło. Kochała je bardzo.
To przykre pomyślała, ale piękno rodzi się zawsze z cierpienia.
– Pomogę Ci, rzekła Julia i mocno przytuliła skrzywdzone życie.
Jak masz na imię?
– Inga, odpowiedziała dziewczyna i z niebieskich oczy popłynęły łzy.